Skyhorse

Hej!
Wybaczcie ten brak postów, ale ostatnio wciągnęłam się w nową grę i nie wchodziłam przez pare dni na sso. Może jutro dodam posta i opowiem trochę o tej drugiej grze :)
Dzisiaj druga część mojego opowiadania. Pod ostatnią częścią nie pojawiły się żadne komentarze także odbieram to tak, że jak na razie się podoba :)

Stałam chwilę i wpatrywałam się w zamknięte drzwi domu, które symbolizowały to, że teraz już tam nie mieszkam. Że te drzwi dla mnie już się zamknęły. Wiem, że będę bardzo tęsknić za dotychczasowym życiem wraz z rodziną u boku. Teraz pora się usamodzielnić i zacząć żyć jak prawdziwa, dojrzała i dorosła osoba. Nie żałuję swojej decyzji. Odwróciłam się z dumnie uniesioną głową i żwawo ruszyłam do samochodu zapakowanego po brzegi walizkami i torbami. Z okna wychyliła się Dorith.
-Nareszcie! No dalej wsiadaj! Pamiętasz jeszcze jaki to kawał drogi przed nami? - zapytała.
-Pamiętam. To nie takie proste opuścić dom, w którym mieszkało się całe życie w dziesięć minut Dorith. - tłumaczę.
-Ja jakoś dałam radę. No ale dość gadania. Wsiadaj! - otworzyła drzwi pasażera na oścież i zachęciła mnie gestem dłoni do wejścia. Rzuciłam ostatnie spojrzenie na dom po czym wskoczyłam na siedzenie. Silnik zacharczał i po chwili samochód sunął po drodze z dużą prędkością. 
-Jak myślisz jakie będą konie? - zapytała Dorith nie odrywając wzroku od ulicy.
-Różne. Od spokojnych do nadpobudliwych. Pewnie z niektórymi trzeba będzie dużo trenować. - odpowiadam z zapałem.
-Wyluzuj. Treningi odstaw na dalszy plan. Na razie zajmujemy się treningami innych kochana. 
Zamilkłam. W sumie szkoda, ale przynajmniej mogę innym dać szczęście w postaci treningów. Ja sama na razie schodzę na dalszy plan. Spoglądam na krajobraz roztaczający się za oknem. Już widać było lekkie zarysy coraz to wyższych wzgórz. W końcu jedziemy do stadniny Skyhorse położonej wśród wysokich wzgórz. Na samą myśl poczułam dreszczyk ekscytacji. Zaczęłam rozmyślać o dzikim galopie po wzgórzach, wśród lasów, skokach przez dzikie potoki. Jechałam na gniadym ogierze czystej krwi angielskiej. Miał piękne smukłe i długie nogi, szlachetny pysk, duże, lśniące oczy. Jego długa grzywa powiewała na wietrze. Był koniem idealnym. Zawsze chciałam takiego spotkać. W głębi duszy liczyłam na to, że w Skyhorse go znajdę. Ale czy to w ogóle możliwe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz